Sztuczna inteligencja coraz śmielej wkracza do działów HR. W Polsce dopiero zaczynamy korzystać z jej możliwości, ale trend jest nieodwracalny. ATS-y z elementami AI skanują CV, analizują odpowiedzi kandydatów, a nawet próbują przewidywać, kto najlepiej dopasuje się do kultury organizacyjnej. To rodzi jednak pytania: jak daleko możemy posunąć się w automatyzacji? I czy w tej pogoni za efektywnością nie tracimy czegoś, co w rekrutacji jest najważniejsze – ludzkiego spojrzenia?
Systemy oparte na AI wychodzą daleko poza klasyczne „przesiewanie CV”. Coraz częściej spotykamy rozwiązania, które:
- analizują sposób, w jaki kandydat odpowiada na pytania podczas rozmowy online (tempo mówienia, słownictwo, a nawet mimikę),
- tworzą krótkie profile kompetencyjne, porównując doświadczenie kandydata z innymi aplikacjami,
- przewidują potencjalną ścieżkę kariery na podstawie dotychczasowej pracy i umiejętności,
- wspierają menedżerów w ocenie „dopasowania” do zespołu.
Takie narzędzia pozwalają rekruterom oszczędzić czas i koncentrować się na węższej grupie kandydatów. Dla firm zatrudniających setki osób rocznie to ogromna różnica – mniej pracy manualnej, szybsze decyzje i redukcja kosztów.
Perspektywa globalna i polska
Na rynkach takich jak USA czy Wielka Brytania AI w rekrutacji zyskuje coraz większą popularność – zwłaszcza w dużych organizacjach. Algorytmy decydują, które CV przejdą do kolejnego etapu, a chat-boty obsługują kandydatów odpowiadając na najczęstsze pytania. W Polsce dopiero uczymy się tego podejścia. Wiele firm korzysta z podstawowych ATS-ów, ale pełna integracja z AI to dopiero początek drogi.
Z jednej strony to dobra wiadomość – mamy szansę uczyć się na błędach innych i unikać problemów, które już zostały zidentyfikowane. Z drugiej – pozostaje pytanie, czy polskie firmy nadążą za globalnym tempem zmian.
Jak odbierają to kandydaci?
Z punktu widzenia osób aplikujących, AI w rekrutacji ma dwa oblicza.
Pozytywne:
- decyzje podejmowane są szybciej,
- komunikacja staje się bardziej uporządkowana,
- ogranicza się ryzyko, że CV zginie w gąszczu innych aplikacji.
Negatywne:
- proces bywa postrzegany jako zbyt „bezosobowy”,
- kandydaci mają poczucie, że nikt realnie nie ocenił ich doświadczenia,
- algorytmy odrzucają osoby nietypowe, które mogłyby wnieść wartość do organizacji.
To właśnie balans między wygodą a autentycznym kontaktem decyduje, jak firma będzie postrzegana na rynku pracy.
Granice zaufania do maszyn
AI opiera się na danych – a dane bywają stronnicze. Jeśli system „uczy się” na przykładach rekrutacji z przeszłości, może powielać istniejące uprzedzenia (np. faworyzowanie określonych uczelni czy branż). To ryzyko, o którym mówi się coraz głośniej w Europie.
Nie bez znaczenia są też regulacje prawne. AI Act, który zaczyna obowiązywać w Unii Europejskiej, przewiduje, że systemy AI w rekrutacji będą uznawane za narzędzia wysokiego ryzyka. Oznacza to konieczność większej transparentności – firmy będą musiały wyjaśniać kandydatom, jakie kryteria algorytmy brały pod uwagę i na jakiej podstawie podjęto decyzję.
Rola człowieka w procesie rekrutacji
Automatyzacja nie oznacza eliminacji rekruterów. Wręcz przeciwnie – ich rola może stać się jeszcze ważniejsza. AI świetnie radzi sobie z analizą danych i powtarzalnymi zadaniami, ale nie zastąpi zdolności do budowania relacji, interpretowania niuansów czy oceny motywacji kandydata.
Firmy, które osiągają najlepsze efekty, traktują AI jako narzędzie wspierające, a nie zastępujące człowieka. To hybrydowy model, w którym technologia przejmuje administrację i analizy, a rekruterzy skupiają się na doradztwie i podejmowaniu decyzji strategicznych.
Co zyskają firmy, a co kandydaci?
Dla pracowników to szansa na bardziej sprawiedliwe i szybkie procesy – bez „czarnej skrzynki”, w której giną aplikacje. Automatyzacja daje też możliwość lepszego dopasowania ofert do kompetencji i aspiracji kandydatów.
Dla organizacji to efektywność – krótszy czas rekrutacji, większa przejrzystość procesu i oszczędność zasobów. Ale także ryzyko: utraty talentów, jeśli kandydaci uznają, że proces był zbyt zautomatyzowany i zabrakło w nim ludzkiego kontaktu.
Co dalej – czy AI to odpowiedź?
Pełna automatyzacja rekrutacji wciąż wydaje się mało prawdopodobna. Najbardziej prawdopodobny scenariusz to rozwój modeli hybrydowych – AI będzie odpowiadać za screening, analizy i logistykę, a człowiek za kluczowe decyzje i budowanie relacji.
Pytanie, które pozostaje otwarte, dotyczy nie technologii, ale filozofii: czy chcemy, aby proces rekrutacji był maksymalnie szybki i oparty na danych, czy raczej by pozostał doświadczeniem, w którym kandydat czuje się zauważony i doceniony?